Draco
szedł korytarzami nieznanej mu firmy. Nie miał pojęcia, gdzie jest i co tu
robi. Po prostu stawiał przed sobą kroki i rozglądał się na boki. Było bardzo
cicho, nawet za cicho i to go przerażało. Otworzył szeroko oczy, nasłuchując
jakiegokolwiek głosu. Nagle coś zaszeleściło przy ścianie. Instynktownie
sięgnął do kieszeni po różdżkę, jednak nie było jej tam. Przełknął ślinę i
szybko odwrócił się w stronę, skąd dobiegał odgłos. Stały tam doniczki z
kwiatami i to ich liście kołysały się na wietrze.
Odetchnął
z ulgą.
—
To tylko wiatr, tylko wiatr — mruknął, próbując uspokoić kołaczące w piersi
serce.
Przez
chwilę obserwował fantazyjnie uformowaną konstrukcję, na której stało kilka
roślin doniczkowych. Metalowe pręty pozwijano w kombinacje, co powodowało, że
kwiaty znajdowały się na różnych wysokościach. Zapewne spowodowane to było tym,
że nie wszystkie rośliny mogły być nieustannie wystawione na słońce. Te na dole
były zasłonięte przez dużą sofę, a te na szczycie konstrukcji ogrzewały
promienie słoneczne, które wpadały do środka przez duże okno. Całość
prezentowała się bardzo elegancko.
Kilka
sekund później Draco westchnął i kontynuował swoją wędrówkę po firmie.
Dokładnie przyglądał się plakatom wiszącym na ścianach i gustownym meblom.
Musiał przyznać, że wszystko wyglądało bardzo stylowo. Jego uwagę zwróciło
biurko stojące przy ścianie.
Podszedł
do niego i zobaczył, że na blacie leży skórzany notes. Wyglądał bardzo znajomo,
dlatego wziął go do ręki i dokładnie obejrzał. Kremowy papier ładnie
kontrastował z ciemnobrązową skórzaną okładką. Całość przepasano grubą
jasnobrązową gumą, która dodawała mu charakteru.
Zmrużył
oczy, próbując sobie przypomnieć, gdzie go ostatnio widział, ale nic nie
przychodziło mu do głowy. Powoli odłożył go na blat i przeniósł wzrok na inne
rzeczy leżące na biurku, jednak żadna nie wydała mu się interesująca.
Prychnął
z irytacją i rozejrzał się po pomieszczeniu. Stało tu wiele podobnych biurek,
które nie wyróżniały się niczym szczególnym. Wszystkie były takie same —
drewniane i eleganckie. Przy każdym ustawiono niewielki kosz, w którym zapewne
lądowały niepotrzebne papiery. Regały, które widział, były po brzegi wypełnione
kolorowymi segregatorami, a obok nich stała kserokopiarka i stos tekturowych
pudełek.
Draco
chciał podejść do szafy i przeczytać etykiety na segregatorach, ale nagle
usłyszał czyjś głos. Z początku myślał, że mu się zdawało, jednak sekundę
później znowu ktoś się odezwał.
Blondyn
uniósł jedną brew i skierował się w tamtym kierunku. Cicho stąpając, podszedł
do brązowych drzwi. Były uchylone, dzięki czemu wyraźniej słyszał czyjąś
rozmowę. Przysunął się bliżej i nadstawił ucha.
—
Rozumiesz, na czym polega twoje zadanie? — zapytał męski głos.
—
Tak, wyjaśniłeś to bardzo dokładnie. Jednak…
—
Jednak, co?
—
Mam pewne wątpliwości.
Draco
usłyszał zirytowane warknięcie. Bardzo go ciekawiło, o czym rozmawiają mężczyźni.
Wyglądało na to, że była to jakaś tajemnica, skoro rozmawiają grubo po
godzinach pracy — przynajmniej tak mu się wydawało. Nie mógł sprawdzić, która
dokładnie była godzina, bo nie miał przy sobie zegarka. Zrobił krok w lewo i
spróbował zajrzeć do środka, ale zauważył tylko rozrośniętą roślinę, która
stała blisko drzwi wejściowych.
— Merlinie, w tej firmie mają obsesję
na punkcie kwiatów! —
pomyślał z irytacją.
Zrezygnowany,
wrócił na poprzednie miejsce, gdzie lepiej słyszał rozmowę.
—
Co masz na myśli, mówiąc „Mam pewne wątpliwości”?
—
Twój plan wydaje się prosty, ale wymaga sporo wkładu. Wątpię w to, że szybko
uda mi się wkręcić jego współpracowników. Nie są aż tacy głupi. Każdy z nich
wie, że za wypłynięcie danych poza firmę, można porządnie beknąć. Wiem, że
nasza firma może wiele zyskać dzięki temu przetargowi, ale czy warto w to
wchodzić? Jego ludzie, jak i my sami, mamy zbyt wiele do stracenia. Zdajesz
sobie sprawę, że za złamanie tajemnicy zawodowej konsekwencjami może być nie
tylko zwolnienie, ale również spore kary finansowe?
—
Naprawdę w to wierzysz? Czy mi się wydaje, czy to nie ty parę dni temu mówiłeś,
że chętnie dokopałbyś Malfoyowi? Czy to nie ty byłeś na niego wściekły za to,
że skrzywdził twoją ukochaną?
Nadal nie mogę zrozumieć, co ty widzisz w tej kobiecie. Dziwię ci się, że
chcesz z nią być, po tym, co się stało. Gdybym był na twoim miejscu, nie
dotknąłbym jej nawet palcem.
Blondyn
otworzył szeroko oczy. Merlinie, o kim mówi ten facet? Przecież nigdy nie
skrzywdził żadnej kobiety. Nie mógłby tego zrobić. To nie było w jego stylu.
Owszem w przeszłości spotykał się z wieloma kobietami, ale zawsze starał się,
by ich rozstania były neutralne.
—
Pansy jest wspaniałą kobietą. Nie znasz jej i nie masz prawa jej oczerniać. To,
że zachowywała się jak zołza, gdy byliśmy jeszcze dzieciakami, nie znaczy, że
podobnie zachowuje się teraz. To, co było w szkole, nie ma żadnego znaczenia.
Nieważne dla mnie jest to, jak wyglądała i przede wszystkim, jak wygląda teraz.
Żałuję, że nie zdążyłem jej powstrzymać. Może gdybyśmy wtedy byli bliżej, nie
eksperymentowałaby z zaklęciami i nie wylądowałaby w Świętym Mungu. Masz rację,
obwiniam oto Draco, bo potraktował ją jak rzecz. Była dla niego dziewczyną do
towarzystwa, na której wyładowywał wszystkie swoje frustracje. Myślała, że on
ją kocha, tak jak ona w tamtym czasie jego, ale bardzo się pomyliła. Malfoy dba
tylko o własne dobro, a innych traktuje jak ścierwo.
—
Podobno teraz zmienił się nie do poznania — wtrącił od niechcenia drugi
mężczyzna. — Może z nim jest tak samo, jak z Parkinson?
Draco
prychnął z irytacją. Oczywiście, że się zmienił, każdy się zmienia! Gdyby tak
nie było, nie pracowałby w mugolskiej firmie architektonicznej. Ci dwaj faceci
oceniali go przez pryzmat przeszłości i z jednej strony nie powinien się
dziwić, ale z drugiej czuł dziwną irytację. Zaskoczyło go też to, co
powiedzieli o Pansy. Co jej się stało? Dlaczego wylądowała w Mungu? Przecież on
jej nic nie zrobił! Była jego przyjaciółką, dlaczego miałby ją skrzywdzić?.
Musi się dowiedzieć, co jej jest. Nie zastanawiając się nad tym, co robi,
pchnął drzwi do gabinetu. Zaskrzypiały i otworzyły się szerzej, wprawiając
blondyna w osłupienie. Na szczęście żaden z mężczyzn tego nie zauważył. Miał
dziwne wrażenie, że go nie widzą, dlatego wszedł do środka i dokładnie się
rozejrzał. Gabinet był urządzony tak, jak pozostałe pomieszczenia. Jasne ściany
kontrastowały z szarym dywanem, po prawej stronie stały regały wypełnione
starannie ułożonymi książkami i dokumentami, po przeciwnej stronie ustawiono mały
okrągły stolik i cztery krzesła. W centralnej części pomieszczenia stało duże
drewniane biurko z fantazyjnymi wykończeniami. Wszędzie było czysto i
schludnie, nie tak, jak w każdej firmie, którą znał, czy odwiedzał. Tutaj
panował porządek.
Malfoy
przeniósł wzrok na mężczyznę stojącego przy regale. Kolor włosów i sylwetka
była bardzo znajoma, ale jakoś nie mógł go zidentyfikować. Zerknął w bok i
zobaczył, że fotel przy biurku jest zwrócony w stronę dużego okna. Zapewne tam
siedział drugi rozmówca, który zaśmiał się krótko.
—
Ty naprawdę w to wierzysz? Tacy ludzie jak on nigdy się nie zmieniają. On ma we
krwi bycie szumowiną. Malfoyowie od pokoleń tacy są, więc dlaczego on miałby
się wyłamywać? Możliwe, że będąc pośród mugoli, próbuje hamować swoje napady szału,
ale to tylko pozory. Zapewne za każdym razem robi dobrą minę do złej gry, ale w
rzeczywistości kipi ze złości — skomentował rozmówca, przy regale.
—
Masz rację. Te wszystkie plotki na temat tego, że młody Malfoy porzucił swoją
rodzinę i całkowicie stracił z nimi kontakt, wydają się wymysłem Skeeter albo
innego pseudo dziennikarza. Wiem, że masz do niego żal za tą sytuację z
Parkinson i dlatego podsunąłem ci pod nos ten plan. Zrobisz z nim, co zechcesz,
ale pamiętaj, że od tego przetargu zależy przyszłość twojej firmy. Radzę ci się
dobrze zastanowić i dołożyć wszelkich starań, żeby to twoja firma wzniosła się
na wyżyny. Taka okazja może już nigdy się nie trafić.
—
Wiem, jestem tego świadomy. Jeśli wygralibyśmy ten przetarg, bylibyśmy najlepsi
na rynku i nikt nie mógłby wtedy z nami konkurować. To my zaczęlibyśmy ustalać
ceny. Obawiam się tylko tego, że współpracownicy Malfoya nie będą zbyt rozmowni.
—
Nie zapominaj o tym, że w każdym zespole jest słabsze ogniwo, które pod
wpływem… impulsu może być bardzo rozmowne, nawet jeśli nie jest tego świadome.
—
To znaczy?
—
Malfoy ma wielu współpracowników, ale tylko jeden z nich jest z nim blisko. Ty
też bardzo dobrze go znasz. W Hogwarcie byliście nierozłączni i nie raz miałem
ochotę was udusić. Nawet nie wiesz, jak bardzo żałuję, że tego wtedy nie
zrobiłem.
—
A ja chętnie obiłbym ci mordę, za to, co teraz powiedziałeś — mruknął pod nosem
Draco, zaciskając przy tym pięści.
—
Mówisz o Zabinim? — zapytał mężczyzna przy regale.
—
Bingo.
—
Chyba nie myślisz, że Blaise zdradzi swojego najlepszego kumpla?! — zapytał
drugi mężczyzna z niedowierzaniem.
—
Dokładnie oto mi chodzi, jednak sęk w tym, że Zabini nie będzie tego świadomy.
Wymyśl jakąś ckliwą historyjkę, jak to potrzebujesz pomocy, bo od tego projektu
zależy twoja kariera, czy tam rodzina. Obaj dobrze wiemy, że Blaise ma miękkie
serce i zrobi wszystko, żeby pomóc staremu kumplowi. Oczywiście może się
zdarzyć tak, że nie będzie chciał z tobą rozmawiać, nieważne czy z czystej
przyzwoitości, czy po prostu ma o coś do ciebie żal, ale odrobina alkoholu
powinna rozwiązać jego język. Bo Zabini nigdy nie odmawia, prawda?
—
Przeraża mnie to, że tyle o nas wiesz. Kto ci o tym wszystkim powiedział?
—
To nieistotne.
—
Sugerujesz, że…
—
Nic nie sugeruję, tylko stwierdzam fakt. To jak, podejmiesz się tego, czy mam
szukać kogoś innego? Znam wiele osób, które chętnie zemszczą się na Draconie
Malfoyu.
—
Dobrze, zgadzam się. Zrobię, co mogę, żeby wszystko przebiegło zgodnie z planem.
—
Bardzo dobra decyzja.
Przez
chwilę nikt się nie odzywał. Draco obserwował obu mężczyzn, próbując ich
rozpoznać, jednak miał pustkę w głowie. Facet stojący przy szafie pokręcił
głową z niedowierzaniem i spojrzał przed siebie, na fotel swojego rozmówcy.
—
Zastanawia mnie jedna sprawa — powiedział prawie szeptem.
—
Jaka?
—
Dlaczego tak nagle się tu pojawiłeś? Przyszedłeś do mojego gabinetu i
postawiłeś mnie przed faktem dokonanym. Nigdy nie spodziewałbym się, że ty
możesz mieć dla mnie taką propozycję.
—
Może po prostu mam dobre serce? — zapytał ironicznym tonem drugi mężczyzna.
—
Jakoś ci nie wierzę. Obaj dobrze wiemy, że nienawidzisz Draco od pierwszej
chwili, gdy go zobaczyłeś w pociągu do Hogwartu. Więc nie wmawiaj mi tych bzdur
i powiedz, co z tego będziesz miał.
Mężczyzna
na fotelu zaśmiał się cicho.
—
Robię to, bo mam swoje powody.
—
Jakieś konkrety?
—
Nie powinno cię to interesować.
—
To ja narażam swój tyłek tutaj...! — warknął.
Siedzący
rozmówca przez chwilę milczał. Biorąc głęboki oddech, odwrócił się, w końcu
odpowiadając:
—
Malfoyowie zniszczyli moją rodzinę. Zabili moich rodziców i uwięzili moją
siostrę. A ja pragnę tylko jednego — klęski Dracona Malfoya. Chcę, żeby
cierpiał tak, jak ja. Chcę, żeby błagał mnie o litość. Chcę go zniszczyć i ty
mi w tym pomożesz.
Blondyn
spojrzał na niego z szeroko otwartymi oczami. Postać była bardzo niewyraźna,
ale te rude włosy rozpoznałby wszędzie, nawet jeżeli musiało mu to chwilę zająć.
—
Weasley — szepnął pod nosem, kopiąc się mentalnie, że nie pomyślał o tym, by
wcześniej podejść do mężczyzn i po prostu zerknąć na ich twarze. Przecież ci go
nie widzieli!
Gdy
wypowiedział te słowa, grunt osunął mu się pod nogami i wpadł prosto w
przepaść. Leciał, wymachując przy tym rękami. Obrazy wirowały przed jego
oczami, a potem była już tylko ciemność.
~*~*~*~*~
Usiadł
gwałtownie w fotelu w samolocie, ciężko przy tym oddychając. Serce biło
mu jak oszalałe i nie mógł skupić wzroku. Był pewny, że w pewnym momencie
musiał głośno sapnąć, a nawet uderzyć przez przypadek fotel przed sobą.
Wymamrotał pod nosem przeprosiny i próbował wstać, by orzeźwić się w toalecie.
Niestety była zajęta, więc usiadł ponownie w fotelu, ignorując zaciekawione
oraz częściowo nawet dezaprobujące spojrzenia współpasażerów.
—
Wszystko ze mną w porządku — mruknął spokojnym tonem, widząc, jak wpatruje się
w niego sąsiad, chociaż wewnątrz przeżywał katorgi.
—
Na pewno? Może poproszę o szklankę wody? Jest pan bardzo blady — powiedział
mężczyzna, wołając stewardesę i prosząc o butelkę oraz koc.
Malfoy
przymknął oczy, próbując się uspokoić, zdając sobie sprawę z tego, że stracenie
teraz temperamentu, wcale mu nie pomoże.
—
Nie trzeba, dobrze się czuję.
Niestety
jego zapewnienia zostały zignorowane, ludzie dookoła zachowywali się, zupełnie
tak, jakby go nie słyszeli.
Kobieta
podeszła do nich z rzeczami, o które poprosił siwy mężczyzna i podała je
Malfoyowi.
—
Może jest pan głodny? — zapytała cicho, próbując być pomocna.
Blondyn
westchnął przeciągle, wstając z fotela, cały czas ją obserwując. Czuł się
osaczony i powoli zaczęło brakować mu tchu. Wyprostował się i cicho powiedział,
tak by słyszały go tylko najbliższe osoby:
—
Nie jestem głodny, nie chce mi się pić i nie potrzebuję państwa troski.
Doceniam, ale proszę mi pozwolić samemu zająć się sobą. A teraz przepraszam,
ale chciałbym skorzystać z toalety.
Kobieta
otworzyła szeroko oczy i wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. Jego ton
głosu był oschły i władczy. Przełknęła ślinę, niechętnie przesuwając się w bok
i robiąc mu miejsce do przejścia. Draco skierował się w stronę przodu samolotu,
nawet się nie odwracając.
~*~*~*~*~
Kilka
minut później Draco wyszedł z toalety i skierował się na swoje miejsce.
Niestety nie mógł przejść dalej, ponieważ uniemożliwiali mu to pasażerowie,
którzy akurat teraz szukali czegoś w swoim bagażu podręcznym. Mruknął coś
niezrozumiałego pod nosem i popatrzył znacząco na mężczyznę stojącego na środku
przejścia.
—
Chciałbym przejść — mruknął pod nosem.
Mężczyzna
otworzył wszystkie kieszenie torby, ale kiedy usłyszał słowa Dracona, spojrzał
w jego stronę i uśmiechnął się lekko.
—
Chwileczkę, proszę pana. Tylko znajdę książkę. Mary, na pewno ją tutaj
wkładałaś? Nigdzie jej nie widzę.
Kobieta
siedząca obok niego westchnęła z rezygnacją.
—
Oczywiście, że ją tu wkładałam. Przecież dobrze wiesz, że zawsze noszę chociaż
jedną książkę w torebce.
—
Ale jej tu nie ma! — jęknął.
Tym
razem to Draco przewrócił oczami. Ukradkiem zerknął do największej z kieszeni i
zobaczył grubą książkę w czerwonej okładce. Merlinie, ten facet był ślepy albo
całkowicie nieogarnięty! Przeszukiwał wszystkie boczne kieszenie i bezradnie
rozkładał ręce. Malfoy zaczynał się irytować i uderzał palcami o fotel, o który
się opierał.
—
I jak, znalazłeś? — zapytała kobieta lekko poddenerwowanym głosem.
—
Nie ma jej tu! — oświadczył z przejęciem jej mąż.
Granica
cierpliwości Malfoya właśnie się skończyła. Bez precedensu wyrwał mężczyźnie
torbę z ręki i z największej kieszeni wyjął grubą książkę, którą bez słowa
podał kobiecie. Mężczyzna patrzył na to z szeroko otwartymi ustami.
—
O, zobacz, John, znalazła się! — powiedziała kobieta i ignorując fakt, że
Malfoy się porządził, ukradkiem mrugnęła do niego, a on odpowiedział jej swoim
firmowym uśmiechem.
Mężczyzna
zapiął torbę i włożył ją do schowka, po czym usiadł na fotelu, udając, że nie
widzi spojrzenia blondyna. Ten prychnął pod nosem i przeszedł w kierunku swojego
miejsca. Wydawało mu się, że już nic nie jest w stanie go zaskoczyć, jednak się
pomylił. Kiedy stanął koło swojego fotela, zobaczył, że jakaś mała postać
siedzi na jego miejscu i czyta gazetę, którą wcześniej rzucił na sąsiednie
siedzenie. Nuciła cicho jakąś nieznaną mu melodię, machając przy tym nogami.
Uniósł brew ze zdziwieniem. Numer miejsca się zgadza, fotele także wyglądają
znajomo. A na dodatek pod siedzeniem leży jego teczka! Malfoy skrzyżował ręce
na piersi i utkwił wzrok w intruzie.
—
Ekhm — chrząknął głośno, zdobywając tym samym uwagę.
Zza
gazety wyjrzał mały chłopiec ze zdziwieniem wymalowanym na twarzy. Gdy zobaczył
Draco zmierzył go wzrokiem od stóp do głów i powiedział słodkim głosikiem:
—
Cześć, jestem Tommy, a ty?
Blondyn
nadal na niego patrzył.
—
Nie pomyliłeś miejsc, młody człowieku?
Dziecko
pokręciło szybko głową.
—
Nie wydaje mi się.
Blondyn
westchnął z irytacją.
—
O ile mi wiadomo, to moje miejsce, więc zmiataj stąd! — mruknął podniesionym
głosem.
Maluch
zmroził go wzrokiem, po czym teatralnie złożył gazetę na pół, zeskoczył z
siedzenia Draco i usiadł na sąsiednim fotelu. Potem wskazał mężczyźnie puste
miejsce.
—
Proszę, zrobiłem ci miejsce. Nie musiałeś krzyczeć, wystarczyło poprosić — szepnął chłopiec, akcentując
ostatnie słowo.
Mężczyzna
zignorował tę uwagę i bez słowa usiadł na swoim miejscu. Wziął do ręki gazetę i
zaczął ją przeglądać, ostentacyjnie ignorując obecność malca. Myślał, że dzięki
temu szybciej się go pozbędzie.
—
To, jak się nazywasz? — zapytało dziecko.
Draco
nawet na niego nie spojrzał i nadal przeglądał gazetę.
—
Wiesz, moja mama zawsze powtarza, że powinno się być grzecznym i odpowiadać,
kiedy ktoś cię o coś pyta, a przede wszystkim trzeba się przedstawiać. Więc
cześć, jestem Tommy, a ty? — Chłopiec wyciągnął rękę na przywitanie i Draco ją
mimowolnie uścisnął.
—
Draco — powiedział jakby od niechcenia.
Przez
chwilę nic się nie działo, ale kilka sekund później usłyszał cichy chichot.
Spojrzał w tamtą stronę i zobaczył chłopca tarzającego się ze śmiechu po
siedzeniu.
Prychnął
z irytacją.
—
Co tak cię śmieszy? — zapytał.
Tommy
wskazał na niego, nie mogąc przestać się śmiać.
—
Twoje imię jest takie śmieszne. Od czego to zdrobnienie?
—
Niczego.
—
Twoi rodzice chyba cię nie lubili — szepnął chłopiec współczującym tonem. — Ale
nie martw się. Mama mi mówiła, że są takie miejsca. Jak to się nazywało? Ja
wiem! Chwilka, zaraz sobie przypomnę. Jak to było? Urzędy? Tak! Chodziło o
urzędy! Mama mówiła, że jak się jest dorosłym to można iść do urzędu i tam jest
taki pan, który da taką kartkę, gdzie wpisuje się swoje dane i jak ją
wypełnisz, możesz zmienić imię! — dodał pełen entuzjazmu i wyraźnie z
siebie zadowolony.
Mężczyzna
miał nieprzenikniony wyraz twarzy. Nie wiedział, czy powinien się roześmiać,
czy nadal udawać poważnego, chociaż ton głosu chłopca bardzo mu to
uniemożliwiał.
—
Cóż, dobrze wiedzieć — mruknął pod nosem. — A co ty tu robisz? Nie powinieneś
siedzieć z rodzicami? Gdzie oni są?
Tommy
uśmiechnął się lekko.
—
Mama pozwoliła mi pospacerować po pokładzie.
Malfoy
spojrzał na niego z powątpiewaniem, na co maluch teatralnie westchnął.
—
Dobra, nudziłem się. Dali mi coś do rysowania, ale to strasznie nudne i
dlatego, kiedy nie patrzyli, powoli zeskoczyłem z fotela i poszedłem przed
siebie. Rozmawiałem już z dwiema paniami i z tym panem, co siedzi przy oknie i
teraz śpi, ale on nie był zbyt rozmowny, dlatego przesiadłem się do ciebie. A
tamte panie dały mi takie dobre cukierki! Chcesz jednego? — zapytał chłopiec,
sięgając do kieszeni.
Draco
pokręcił głową.
—
Nie, dziękuję. Zostaw je sobie na później.
Tommy
wyjął z kieszeni dwa cukierki owinięte w kolorowe papierki. Wziął jeden w drugą
rękę i położył go na kolanach Dracona.
—
Weź, mama mówi, że nie mogę jeść słodyczy, a gdyby zobaczyła tego cukierka,
bardzo by się zezłościła i miałbym duże kłopoty. Tobie też mama nie kazała jeść
słodyczy, gdy byłeś mały? Co z nimi jest nie tak? Przecież cukierki, żelki i
czekolady są najlepsze na świecie! Jak można zakazywać ich jeść?
Mężczyzna
spojrzał na cukierka i zaśmiał się cicho. Potem przeniósł wzrok na chłopca.
—
Dzięki — powiedział, odwijając cukierek z papierka i wkładając go do ust.
Aż
jęknął, gdy poczuł rozpływającą się w ustach mleczną czekoladę. Oparł ręce o
boki fotela, zamknął oczy i delektował się chwilą. Chyba właśnie tego
potrzebował, czekolada zawsze pomagała mu się rozluźnić. Pragnął, żeby czas się
teraz zatrzymał, jednak parę sekund później cukierek się rozpuścił i pozostał
po nim tylko słodki posmak w ustach.
—
Chcesz jeszcze jednego? — zapytał Tommy, machając mu papierkiem przed oczami.
—
Nie, dziękuję. Ten jest dla ciebie, ale muszę ci przyznać rację, że cukierki to
najlepsza rzecz na świecie. Przez chwilę poczułem się jak w niebie.
Chłopiec
rozpromienił się.
—
Ha! Mówiłem, że są super! Szkoda tylko, że moja mama mi nie wierzy. Ale zrobię
wszystko, żeby ją do tego przekonać — powiedział, wyraźnie zdeterminowany.
—
Jestem pewny, że kiedyś ci się uda — mruknął Draco.
—
Mam nadzieję, bo tam, gdzie lecimy, będzie tak dużo atrakcji i jedzenia! Tata
powiedział mi w tajemnicy, że ta wyspa to raj dla takich obżartuchów jak my!
Mamy mieszkać w takim wypasionym hotelu i pozwolą nam jeść, co tylko będziemy
chcieli! Nieźle, co nie? Mama mówiła, że zobaczymy takie kolorowe papugi i
piękne widoki. Pan z biura podróży powiedział, że ta wycieczka to najlepszy
wybór!
—
Miał rację, bo tam o tej porze roku zawsze jest piękna pogoda.
Tommy
uniósł brew z zainteresowaniem.
—
Skąd wiesz? Byłeś tam kiedyś?
Malfoy
pokręcił głową.
—
Nie, pierwszy raz w życiu lecę na Teneryfę.
Chłopiec
spojrzał na niego, nic nie rozumiejąc.
—
No to skąd możesz wiedzieć, jaka tam jest pogoda, skoro nigdy tam nie byłeś? —
zapytał przemądrzałym tonem.
Mężczyzna
zamyślił się chwilę, bo nie wiedział, jak wybrnąć z sytuacji, w której się
znalazł. Domyślał się, że dzieciak nie odpuści i będzie go gnębił, do czasu aż
udzieli satysfakcjonującej go odpowiedzi. Problem leżał w tym, że Malfoy nie
wiedział, jak jej udzielić, tak by dziecko go zrozumiało.
Westchnął
przeciągle.
—
Często podróżuję i zawsze przed wyjazdem sprawdzam prognozę — odpowiedział
wymijająco, mając nadzieję, że to wystarczy.
Chłopczyk
przez chwilę się w niego wpatrywał, ale sekundę później lekko skinął głową.
Oparł się wygodnie o fotel i zaczął machać nogami, wyraźnie z siebie
zadowolony. Draco złożył gazetę w zgrabny kartonik, po czym schował ją do
teczki, która leżała pod siedzeniem. Wyjrzał przez okno i podziwiał piękne
widoki. Z tej perspektywy świat wydawał się taki mały.
Westchnął
cicho, wracając myślami do swojego snu. Jak dobrze, że to nie działo się
naprawdę. Nigdy by nie uwierzył, że Weasley byłby w stanie bratać się z jego
przyjaciółmi i działać przeciwko niemu. Nie byłby do tego zdolny. Gdy głębiej
się zastanowił nad wspomnieniem, to zdobył pewność, że mężczyzną przy szafie
był Teodor. Nikt inny nie przychodził mu do głowy.
Nie
miał pojęcia, dlaczego akurat to mu się śniło. Może jego podświadomość sugeruje
mu, że nie powinien nikomu ufać? W sumie po tym, co się wczoraj stało, będzie
mógł liczyć tylko na siebie. Myślał, że chociaż Blaise jest po jego stronie,
ale jak widać, odrobina alkoholu jest w stanie z najwierniejszego przyjaciela
zrobić paplę stulecia. O dziwo nie miał do niego oto żalu. Po prostu było mu
przykro.
Z
rozmyślań wyrwał go głos Tommy’ego.
—
Draco? Słuchasz mnie?
Niechętnie
zerknął w jego kierunku. Chłopiec patrzył na niego z przejęciem wypisanym na
twarzy.
—
Jeszcze tu jesteś? — zagaił.
Maluch
przewrócił oczami.
—
Tak, jestem, ale zaraz sobie idę, bo ta pani w niebieskiej sukience — Wskazał
ręką stewardesę, która parę minut temu chciała pomóc Draconowi. — powiedziała,
że niedługo będziemy lądować i trzeba zająć swoje miejsca.
Draco
uśmiechnął się lekko.
—
Dobrze, smyku, leć do rodziców. Wiesz w ogóle, w którą stronę masz iść?
Dziecko
zamyśliło się chwilę i rozejrzało na boki całkowicie zdezorientowane.
—
Wydaje mi się, że tam…? — powiedział, pokazując drogę do kabiny pilota, po czym
obrócił się w drugą stronę. — Albo tam. Nie wiem... Wydaje mi się, że to było
tam, ale…
Blondyn
popatrzył na niego z troską. Jeszcze tego brakowało, żeby dziecko zgubiło się w
samolocie. Chłopczyk otworzył szeroko oczy i wyglądał tak, jakby miał się
rozpłakać.
—
Spokojnie, Tommy, zaraz znajdziemy twoich rodziców — mruknął Draco łagodnym
tonem, zaskakując nawet samego siebie.
Wstał
z fotela i zaczął rozglądać się za stewardessą. Kobieta stała przy fotelu
starszego mężczyzny i gawędziła z nim. Draco próbował zwrócić na siebie jej
uwagę, ale ona wyraźnie go ignorowała.
Prychnął
pod nosem.
— Masz za swoje — szepnęła podświadomość.
Chłopiec
zaczął pociągać nosem, dlatego mężczyzna nachylił się do niego i cicho
powiedział:
—
Ej, mały, spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Zaraz wrócę, muszę porozmawiać z
tą panią. Pracuje tutaj, więc na pewno nam pomoże — mówiąc to, wskazał ręką
stewardessę, na co Tommy lekko skinął głową.
Blondyn
bez słowa przeszedł w jej kierunku. Gdy stanął w jej przestrzeni osobistej,
zerknęła na niego przelotnie i dalej gawędziła ze starszym panem.
—
Przepraszam — powiedział Malfoy. — Przepraszam.
Nadal
go ignorowała.
—
Potrzebuję pani pomocy.
Kobieta
na te słowa uniosła brew ze zdziwieniem.
—
Naprawdę? Wydawało mi się, że jest pan samodzielny i zawsze daje pan sobie radę sam — odpowiedziała spokojnym tonem, w
którym wyczuł odrobinę złości i wyrzutu.
Wymamrotał
coś niezrozumiałego pod nosem i przybliżył się do niej. Doskonale wiedział, że
gdyby chciał, mógłby po powrocie napisać na nią skargę. Teraz jednak ważniejsze
dla niego było znalezienie rodziców małego. Nawet on ma serce, które mięknie na
widok łez dzieci.
—
Nie chodzi o mnie, tylko o tego małego chłopca — wysyczał, wskazując głową
Tommy’ego. — Biegał po samolocie i chyba się zgubił, bo nie wie, gdzie siedzą
jego rodzice. Czy może mu pani pomóc?
Kobieta
popatrzyła na zrozpaczone dziecko, które smutne siedziało na fotelu i
rozglądało się dookoła. Jego warga drgała niebezpiecznie. Po chwili przeniosła
wzrok na blondyna.
—
Oczywiście, zaraz się tym zajmę.
—
Dziękuję — mruknął Draco.
Stewardesa
pożegnała się ze staruszkiem i szybkim krokiem przeszła do chłopca. Kucnęła tuż
przed nim i uśmiechnęła się lekko.
—
Co się stało, kochanie? — zapytała.
Tommy
zaczął pochlipywać.
—
Nie wiem, gdzie siedzą moi rodzice, Chyba się zgubiłeeeeeeeemmmm! — Chłopiec
próbował się powstrzymywać, ale nie dał rady i rozpłakał się na dobre.
—
Spokojnie, zaraz znajdę twoich rodziców. Jak się nazywasz?
—
Tommy, Tommy Adams — mruknął.
Kobieta
zagryzła wargę, próbując przeanalizować i rozwiązać tę sytuację.
—
Wiem! — powiedziała radośnie, wyciągając rękę do chłopca. — Co ty na to, byśmy
poszli do kabiny pilotów? Pokażą ci ją, a ja w tym czasie wywołam twoich
rodziców przez głośnik?
Maluch
bez wahania podał jej rękę i zeskoczył z fotela. Kobieta wyprostowała się i
ostatni raz spojrzała na Dracona.
—
Dziękuję, za zajęcie się chłopcem.
Draco
przewrócił oczami.
—
On sam do mnie przyszedł, ale teraz to nieistotne. Dziękuję, za pomoc i
przepraszam za moje wcześniejsze zachowanie. Nie powinienem był tak pani
potraktować.
Prychnęła
pod nosem i pokręciła głową z niedowierzaniem.
—
Wie pan, gdybym przejmowała się każdym niezadowolonym pasażerem, to chyba nie
pracowałabym już w tym zawodzie. Ale przeprosiny przyjęte, choćby dlatego, że
zainteresował się pan losem tego dziecka.
Przez
chwilę wpatrywali się w siebie i zapadła niezręczna cisza, którą przerwał
zirytowany głosik chłopca.
—
Proszę pani, możemy już iść? Chcę do mamy!
Kobieta
otrząsnęła się z szoku i szybko skinęła głową.
—
Tak, oczywiście.
Po
chwili oboje skierowali się w odpowiednim kierunku. Chłopiec ostatni raz
spojrzał na Dracona i uśmiechnął się lekko.
—
Cześć, Draco!
Mężczyzna
także się uśmiechnął.
—
Na razie, smyku. Pozdrów rodziców.
Tommy
uniósł kciuk w górę i podreptał za stewardessą. Blondyn odprowadził ich
wzrokiem, a kiedy zniknęli z pola widzenia, bezwładnie opadł na fotel i wyjrzał
przez okno. Kto by pomyślał, że dzisiejszy dzień przyniesie tyle wrażeń?
Myślał, że już nic go nie zaskoczy, ale nie wiedział, że to dopiero początek
jego wakacyjnych przygód.
~*~*~*~*~
Tego
dnia lotnisko Teneryfa Południowa było bardzo zatłoczone. Ludzie biegali między
terminalami, ciągnąc za sobą wypchane po brzegi walizki. Były tu także grupki
osób czekające na swoich bliskich, którzy wracali z dalekich podróży. Jednak
mimo tego na lotnisku panował ład i porządek.
Hermiona
wraz z innymi pasażerami samolotu z Londynu przeszła do miejsca odbioru bagażu.
Idąc, rozglądała się na boki i uśmiechała się do mijanych osób. Jej uwagę
zwrócił mały chłopiec, który żwawo opowiadał coś kobiecie idącej obok niego.
Zapewne była jego matką. Był bardzo przejęty i bardzo żywo gestykulował.
—
I potem podeszła do mnie ta pani w niebieskiej sukience. Ona jest bardzo miła.
Zapytała mnie o nazwisko i ja jej powiedziałem. Słyszysz, mamo? Pamiętałem
swoje nazwisko! — powiedział z przejęciem, ciągnąc kobietę za spódnicę.
Uśmiechnęła
się do niego.
—
To świetnie, kochanie. Cieszę się, że je zapamiętałeś, ale proszę cię tylko o
jedno — nie strasz mnie tak więcej. Umierałam ze strachu, bo ty tak po prostu
zniknąłeś. Dobrze, że usłyszeliśmy ten komunikat, bo nie wiem, co byśmy
zrobili. Tata już zaczynał panikować.
—
Właśnie, Tommy, bałem się oto, że nie będę miał z kim pływać w basenie i jeść
tych wszystkich frykasów — mruknął mężczyzna, poruszając sugestywnie brwiami.
Chłopiec
zachichotał, a kobieta teatralnie przewróciła oczami.
—
Tato, tato! A ja widziałem kabinę pilota! — powiedział podekscytowany malec.
Rodzina szybkim krokiem przeszła do drzwi i oddaliła się w sobie wiadomym
kierunku, ciągnąc za sobą bagaże.
Hermiona
śledziła ich wzrokiem, cały czas lekko się uśmiechając. Gdy zniknęli z pola
widzenia, zauważyła na wyciągu swoją walizkę. Przeczytała naklejone na nią dane
adresowe, aby upewnić się, że to jej własność. Zdjęła ją z wyciągu i ustawiła
obok swojej nogi, po czym ruszyła przed siebie. W pierwszej chwili chciała od
razu pojechać do hotelu, jednak najpierw postanowiła skorzystać z toalety.
Rozglądała się w poszukiwaniu znajomego znaku, ale nigdzie go nie dostrzegała.
Westchnęła
z rezygnacją i po prostu szła przed siebie, mając nadzieję, że zauważy w końcu
łazienki. Próbowała zwrócić uwagę kogokolwiek z ludzi przebywających na
lotnisku i zapytać, ale niestety każdy był zajęty swoimi sprawami i
ignorowaniem jej osoby. Owszem rozumiała to, ale liczyła, że chociaż jedna
osoba poświęci jej parę minut.
W
poczuciu całkowitej bezradności spojrzała na bannery wiszące obok informacji i
z radością ujrzała poszukiwany napis. Uśmiechnęła się pod nosem, objęła ręką
uchwyt od walizki i szybkim krokiem skierowała się we wskazanym kierunku. Nie
zwracała uwagi na mijane osoby i to był błąd. Zbliżała się do łazienki, gdy
nagle...
ŁUP!
Ktoś
na nią wpadł i mocno uderzyła o drzwi prowadzące do łazienki. Była tak
zaskoczona, że początkowo w ogóle nie czuła bólu. Jednak po chwili rozprzestrzenił
się z taką siłą, że aż jęknęła. Chciała coś powiedzieć, ale tuż za swoimi
plecami usłyszała głośny krzyk mężczyzny:
—
Uważaj, jak chodzisz, kobieto!
—
Ja mam uważać, jak chodzę? To pan na mnie wpadł! I jeszcze mnie pan poucza! Co
pan sobie wyobraża?! — krzyknęła, obracając się w jego stronę.
Gdy
minęła chwilę, podczas której ochłonęli, zamarła.
—
Merlinie, Malfoy, co ty tu robisz?
Blondyn
otworzył szeroko oczy, całkowicie zaskoczony tym, że spotkał tutaj kogoś z
magicznego świata i tym, że tą osobą jest nie kto inny tylko Hermiona Granger.
—
Proszę, proszę, kogo moje oczy widzą — mruknął pod nosem, uśmiechając się
kpiąco. — Spodziewałbym się wielu rzeczy, ale na pewno nie tego, że na lotnisku
na Teneryfie wpadnę na Hermionę Granger! Sama tu jesteś? — zapytał, rozglądając
się na boki. — Gdzie zgubiłaś Łasica?
—
Nie twój interes, Malfoy — wycedziła całkowicie zirytowana.
—
Trochę kultury — powiedział oschłym tonem. — Nie zapominaj, z kim rozmawiasz.
Prychnęła
i założyła ręce pod boki.
—
O tak, z Draconem Malfoyem, największym dupkiem naszego świata, który nie
patrzy, jak chodzi i z całej siły wpada na bezbronne kobiety!
—
Nie zauważyłem cię! — warknął podniesionym głosem.
Kobieta
przewróciła oczami i krótko zaśmiała się ze zrezygnowaniem.
—
Zawsze znajdziesz wymówkę na wszystko! I tak wydaje mi się, że celowo na mnie
wpadłeś, chociażby dlatego, by zrobić mi na złość.
Przez
chwilę mierzyli się złowrogimi spojrzeniami. Hermiona ukradkiem spojrzała na
zegar wiszący na ścianie. Musi się pospieszyć, żeby zdążyć za autobus, który ma
ją zawieść do hotelu. Położyła rękę na uchwycie walizki i popatrzyła na
blondyna, który cały czas ją obserwował. Wydawało się jej, że chce ją o coś
zapytać i oczywiście miała rację.
—
Dzisiaj przyleciałaś? — zapytał spokojnym głosem.
—
A jak myślisz? — Wskazała ręką walizkę.
Uśmiechnął
się lekko.
—
Głupie pytanie — stwierdził.
—
Przez grzeczność nie zaprzeczę.
Oboje
stali, nie wiedząc co dalej zrobić. Hermiona całkowicie zapomniała o tym, że
chciała skorzystać z toalety, myśląc już o ciepłej kąpieli, jaką weźmie w swoim
pokoju hotelowym.
Nie
chcieli jako pierwszy odejść. Zapewne uważali, że odwracając się, poddają tę kłótnię
i przyznają się do swojej winy. A zegar tykał nieubłaganie, zbliżając się do
godziny czternastej.
—
Malfoy… — zaczęła Hermiona, zastanawiając się, jak wyjść z twarzą z tej
sytuacji. — Mam nadzieję, że już się nie spotkamy — prychnęła, przechodząc obok
niego i dodała: — Udanych wakacji.
Zmrużył
gniewnie oczy, słysząc ostatnie zdanie.
—
Wzajemnie, Granger.
Kobieta
zerknęła na niego przelotnie, ale z jego twarzy nie dało się nic wyczytać. Nie
wiedziała, czy życzył jej udanych wakacji, czy także nie chciał kolejny raz się
z nią zobaczyć. Pokręciła głową, aby odgonić te myśli i szybkim krokiem
przeszła do wyjścia prosto na parking. Idąc ani razu się nie odwróciła.
Kiedy
wyszła na zewnątrz, uderzyło ją rześkie morskie powietrze i oślepiające
promienie letniego słońca. Zmrużyła oczy i rozejrzała się za odpowiednim
autobusem. Gdy go wypatrzyła, podeszła do samochodu i poprosiła o pomoc z
bagażem. Kierowca włożył jej walizkę do bagażnika, a ona wsiadła do środka i
poszukała dobrego miejsca. Usiadła z przodu autobusu, oparła się wygodnie o
zagłówek i wyjrzała przez okno. Miała nadzieję, że to koniec niespodzianek na
dziś. Zamknęła oczy, wyobrażając sobie spokojny wieczór na plaży z drinkiem w
jednej ręce i książką w drugiej.
___________
Witajcie
:) W ten piątkowy wieczór publikuję drugi rozdział historii. Wiem, że to miała
być wakacyjna opowieść (niektóre osoby dobitnie o tym wspomniały, ale
oczywiście nie mam im tego za złe), ale wyszło zupełnie inaczej, dlatego
informuję, że ta historia będzie miała wakacyjny klimat. Taka opcja jest
bardziej prawdopodobna, prawda? Nie wiem jak długo będę ją pisać, chociaż
podejrzewam, że zejdzie mi do następnych wakacji. Wszystko zależy od mojej weny
(która ostatnio sobie ze mną ostro pogrywa) i ilości wolnego czasu (z tym jest
gorzej, ale powoli wychodzę na prostą). Jednak obiecuję Wam, że warto czekać :)
Jestem
ciekawa Waszych opinii o rozdziale. Pomysł na sen podsunęła mi Acri. Jej wizja
była dość odważna, ale ja postanowiłam trochę ją zmienić (dobra, nawet więcej
niż trochę) i wyszło coś takiego. Mały Tommy może się Wam kojarzyć z Teddym z
Simply. Pisząc tą scenę, wzorowałam się właśnie na nim, chociaż Tommy jest od
niego starszy (jednak tak samo przemądrzały). Spotkanie Draco i Hermiony to
kompletna improwizacja, bo moja wizja zmieniała się praktycznie co godzinę :D
Ten rozdział miał być dłuższy, ale końcówka się nie kleiła i postanowiłam
opisać sceny, które dzieją się w hotelu w następnym rozdziale. Muszę to
przemyśleć. Zapewne idealny pomysł mi się przyśni ;)
To
tyle. Komentujcie i oceniajcie. Enjoy!
Oczywiście rozdział bardzo fajny :). Zwłaszcza intrygujący był ten sen Draco. Jestem ciekawa, co dalej z niego wyniknie.
OdpowiedzUsuńTommy jaki słodki dzieciaczek! Naprawdę, nasz Teddy *.*. Uwielbiam dzieci, doprawdy :D.
No i nie mogłabym nie napisać o końcówce, już nie mogę doczekać się ich kolejnego spotkania. Na pewno będzie wyjątkowe!
Pozdrawiam serdecznie i życzę weny!
Charlotte
PS -> Jeśli masz ochotę, zapraszam do siebie na Wschód, na 9 :).
Dziękuję ;) Chciałam Was zaciekawić i mam nadzieję, że się udało. Niedługo wszystko się wyjaśni. O tak, Tommy miał być podobny do Teddy'ego, jednak on będzie miał zupełnie inną rolę. Jaką? Tego dowiecie się za jakiś czas. Mogę obiecać, że będzie... wybuchowo :D
UsuńDziękuję i pozdrawiam :)
Oczywiście wpadnę, nie miałam wcześniej czasu, ale zajrzę jutro
A wiesz, że sama wcześniej pomyślałam, że fajnie, jakby ta historia dotrwała do przyszłych wakacji? :D Super będzie czytać o ich perypetiach w środku zimy i marzyć sobie o ciepłej Teneryfie. Aaaach!
OdpowiedzUsuńJak dla mnie na długość rozdział idealny. Pewnie, że z chęcią poczytałam jeszcze więcej Dramione, ale myślę, że nie było za krótko.
O pomyśle ze snem już Ci wcześniej pisałam. I chociaż mniej więcej wiedziałam, co i jak, to i tak nie mogłam się oderwać. Stworzyłaś fajny, tajemniczy klimat z tym biurem i Weasleyem, i ich rozmową. Bardzo udane. :)
Tommy (omg, nie spodziewałam się, że z tym imieniem będzie mi się już tylko kojarzyć Tommy z Arrow </3) - pocieszne dziecko z cukierkami, bystrym umysłem i machającymi nogami. Uroczy. Dodatkowo uważam, że ten mały wątek ze stewardessą był ekstra. Takie miłe zaskoczenie i fajnie przemyślane. :)
No to co... czekam teraz na Hermionę w letniej sukience i wielkich okularach przeciwsłonecznych. Merlinie, tęsknię za słońcem!
Duuużo weny! :)
W sumie to niezły pomysł. Może chociaż przez chwilę się rozmarzymy :) W pierwotnej wersji wydawało mi się, że długością powinien być podobny do pierwszego rozdziału, ale nie chciałam pisać na siłę. Sceny w hotelu to grubsza sprawa i trzeba je dobrze przemyśleć ;)
UsuńTak, dziękuję za rady, były bardzo pomocne. Chciałam żeby było tajemniczo i zaskakująco. Lubię takie konspiracyjne klimaty, więc ten fragment pisało mi się mega szybko.
Tommy będzie małym szkrabem, który nie raz doprowadzi Was do śmiechu. Obiecuję! :D Chciałam, żeby Draco chociaż raz zachował się jak facet.
Oj teraz dopiero będzie się działo :) Ale o tym za jakiś czas
Dziękuję i pozdrawiam :)
Rozdział wyczekany i to bardzo.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł ze snem/wizją - chociaż zupełnie nie wyobrażam sobie Rona w takiej roli. ;) chyba, że zaskoczysz i dasz innego Weasley'a...
Scena w samolocie ze stewardesą mnie nie przekonuje - to jej praca i nawet, jeśli klient jest denerwujący, to nie może go ignorować. Zawsze z uśmiechem musi spełniać jego prośbę.
Teddy - wróć Tommy - owszem, od początku wydawał mi się znajomy. Mimo to jest uroczym dzieciakiem i przypuszczam, że może namieszać w relacji Malfoy - Granger.
Podobało mi się to, że skupiłaś się głównie na Draco - i mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale będą przedstawione rozterki Hermiony.
Rozdział poprawny, ciekawy - sprawiający, że czekam na kolejny. Zwłaszcza, że gdy bohaterowie będą wylegiwać się na plaży, ja będę rozgrzewać się kubkiem herbaty. ;)
Pozdrawiam, życząc czasu i weny!
Musieliście na niego długo czekać, ale mam nadzieję, że nie jesteście zawiedzeni ;) Pomysł ze snem także wydaje mi się trafiony. Chciałam, żeby było mrocznie i zaskakująco. Nie, spokojnie, Ron taki nie będzie, to tylko wizja podświadomości Dracona.
UsuńGłównie chodziło oto, że stewardesie było smutno z powodu tego, jak Draco ją potraktował. Cóż, nie każdemu to mogło się podobać.
Tommy będzie pojawiał się w sytuacjach kryzysowych i jeszcze nie raz błyśnie genialnym pomysłem.
Kolejny rozdział będzie dotyczył Hermiony, ale Draco też tam się przewinie ;)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Ostatnio w ogóle nie ogarniam blogsfery, ale obiecałam sobie, że ten rozdział przeczytam od razu i, o dziwo, udało mi się to :D
OdpowiedzUsuńOgólnie notka bardzo ciekawa, jeszcze bardziej wprowadza w klimat całego opowiadania. Nie mogę jednak doczekać się, kiedy akcja zacznie toczyć się w hotelu ;) Może być naprawdę ciekawie, szczególnie, że strzelam, że Tommy będzie w tym samym ośrodku, co Draco i Hermiona.
Sen Malfoy'a... Szczerze mówiąc, od początku czułam, że ton Ron siedzi na tym fotelu. I dobrze - fajnie będzie znowu poczytać coś o okropnym Weasleyu ;P (Bo stawiam, że sen nie był zwykłym snem, oczywiście!)
Ahhh, Draco, ty zawsze chcesz być taki samodzielny, a potem Ci się za to dostaje. Widzę w tym opowiadaniu świetnego Malfoy'a!
Gorąco pozdrawiam i życzę duuuuużo weny! Johanna Malfoy
Fajnie, że jesteś :)
UsuńTen rozdział jest takim wprowadzeniem do tego, co stanie się w kolejnym rozdziale. Przewiduję, że wiele się wydarzy, dlatego chciałam Was do tego przygotować :D
Masz chyba dar przewidywania przyszłości, albo to było aż tak oczywiste (szczerze wolę pierwszą opcję) Wszystko okaże się za jakiś czas ;)
Miło, że Draco w tym wydaniu Ci się podoba!
Dziękuję i pozdrawiam :)
Rozdział przeczytałam rano, ale było przede mną robienie lekcji i nauka, więc dopiero teraz komentuję.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że "sen" Draco pokazał mu prawdę. Chyba niektórzy czarodzieje mieli takie umiejętności, aby w snach odnajdywali odpowiedzi na męczące ich pytania, co nie? Jestem ciekawa, o co dokładnie chodzi z Pansy. Kurczę, biedny Blaise. Każdy wie, że wystarczy nieco procentów, a już staje się gadatliwą sąsiadką rozpowiadającą sensacje, które ujrzała, stojąc w oknie xD.
Oj, Tommy idealnie podsumował Draco. Co myśleli rodzice, nadając mu takie imię? XD Postać Tommy'ego fajnie podkreśliła charakter Malfoya. A stewardessy mi szkoda. Użerać się z takimi ludźmi xD
I nareszcie się spotkali! Jestem ciekawa, czy Hermiona i Draco lecieli tym samym samolotem i nic nie zauważyli. Kurczę, kłócą się jak stare małżeństwo xD Jestem ciekawa ich kolejnego spotkania. Niedawno miałam dość upałów, ale po tym, jak kilkanaście razy przemokłam, chciałabym chociaż na kilka dni wybrać się tam, gdzie bohaterowie.
Pozdrawiam, życzę weny!
P.S. Tylko jedna rzecz mnie dziwi. Czy można pasażerów zabierać do kabiny pilota?
Możliwe, że masz rację odnośnie tego snu ;) Tak, niektórzy mieli taką umiejętność. Sytuacja z Pansy wyjaśni się za jakiś czas (jeszcze nie wiem jak, ale na pewno się wyjaśni). Blaise nie ma łatwo w życiu, ale da radę, jestem tego pewna!
UsuńTommy jest szczery aż do bólu. Jeszcze nie raz Draco będzie go przeklinał :D
Tak, lecieli tym samym samolotem, tylko różnymi klasami, także nie mieli okazji spotkać się w samolocie ;) Teoretycznie nie powinno się zabierać ludzi do kabiny pilotów, ale Tommy był tak słodki, że się na to zgodzili :)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Czy Ron wszędzie musi namieszać? Co za debil... Tommy jest cudowny! Mam nadzieję, że to nie będzie jego ostatnie spotkanie z Draco. Rozmowa (albo kłótnia) z Hermioną była świetna. Ah, te wakacyjne klimaty. Aż człowiek zapomina o stosie pracy domowej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
dramione-ja-to-ja.blogspot.com
Ron już tak ma niestety. Ale spokojnie, to tylko sen :) Oj nie, Tommy jeszcze wiele namiesza w życiu blondyna. Cieszę się, że Ci się podobało :)
UsuńDziękuję i pozdrawiam :)
Na początku rozdziału byłam niesamowicie zdezorientowana, bo nie wiedziałam w sumie o co chodzi. Draco idzie w jakiejś firmie, ale skąd tam się znalazł, co robi... Milion pytań przewinęło mi się w tym czasie przez głowę. Czytałam więc dalej i z każdym kolejnym czytanym akapitem zastanawiałam się o co do licha chodzi. :D Rozmowa Rona z Nottem — świetnie poprowadzona. Ciekawe czy to tylko sen i fikcja, czy może jest w tym jakiś cień prawdy, co w sumie byłoby bardzo prawdopodobne, bo to, co mówi Ron, przecież się wydarzyło. I tak jak moje poprzedniczki, ciekawi mnie o co chodzi z Pansy, czemu wylądowała w szpitalu. Jestem ciekawa jak przedstawisz jej postać. :)
OdpowiedzUsuńTommy jest naprawdę uroczy! Uwielbiam małe dzieci, więc wyobrażenie Tommy'ego jako takiego słodkiego, trochę zakręconego chłopca jest świetne. Cieszę się, że to nie jedyny wątek z Tommym, jak napisałaś w odpowiedzi komentarza wyżej, jeszcze pojawi się w życiu Draco.
Ach, czekałam na spotkanie Draco i Hermiony, i proszę, jest! I to w jakich okolicznościach. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Jestem niesamowicie ciekawa jak ta dwójka się spotka — ale na pewno będzie to coś świetnego.
W każdym razie — rozdział wyszedł Ci naprawdę fajnie, długość jest idealna, nie za długo, nie za krótko. Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się szybko! Fajnie czyta się o wakacjach na Teneryfie w zimne, jesienne wieczory. ;)
M.
Cóż, ten sen miał być taką odskocznią od wydarzeń. Chciałam pokazać wewnętrzne rozterki Draco i to, w jaki sposób jego podświadomość sobie z nim pogrywa. Wątek Pansy będzie przewijał się przez tą historię :)
UsuńCieszę się, że Tommy Ci się spodobał. To taki mały szkrab, który jeszcze nie raz się pojawi.
Ich spotkanie nie było zbyt spektakularne, ale przewiduję, że w następnym rozdziale będzie ciekawie :)
Dziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
Przypuszczam, że stosunkowo długi odstęp czasu między poprzednim rozdziałem, a tą odsłoną spowodował, że chyba miałam zbyt wielkie oczekiwanie względem tej części. Czuję odrobinę niedosytu i rozczarowania, bo wiem już doskonale, jak świetnie potrafisz pisać (vide: MM), a tu mi trochę czegoś zabrakło.
OdpowiedzUsuńBardzo interesująco wypadł sen Dracona, choć czy to był sen, czy jakaś wizja - trudno jednoznacznie zinterpretować. W ogóle zachowanie Malfoya w scence z książką czy przy próbach pomocy współpasażerów - iście malfoyowskie, bingo :) Ale już spotkanie z Hermioną czy pojawienie się kolejnego dziecka jakoś mniej mnie wciągnęło. Właśnie co do tego małego chłopca... Domyślam się, że on miał w jakiś sposób pocieszyć Draco, odwrócić jego wagę, zająć na czas podróży, ale dwoje przypadkowych dzieci, rozdział po rozdziale (bo w pierwszym był przecież chłopiec bawiący się z pieskiem i wprowadzający w błogi nastrój Hermionę przed odkryciem zdrady Rudego), jakoś zbyt mocno zdominowało fragmenty fabuły. To moje odczucie rzecz jasna i tak naprawdę, to nie jest jakiś szczególnie ważny zarzut, tyle, że mi tego dziecięcego elementu zbyt wiele, biorąc pod uwagę ilość rozdziałów.(cholera, właśnie zerknęłam na poprzedni komentarz, a tam postać malucha jest odebrana zupełnie inaczej niż przeze mnie, no nic, sorry, ja zawsze mam inaczej niż normalne osoby :P)
Spotkanie z Hermioną pod toaletą też pozostawiło ogromny niedosyt, szkoda, choć rozumiem w pewnym stopniu fakt, że chcesz się tą dwójką zająć w kolejnej części. Tak czy inaczej, najbardziej intrygująco wypadł ewentualny motyw zemsty Weasleya. Czy faktycznie o niego chodzi? Bo co do zemsty - to mocno wiarygodne. W końcu ktoś taki jak Draco Malfoy może mieć nieprzyjaciół i zapewne ich posiada niemałą ilość. Ciekawe, może fakt, iż w tym śnie pojawiła się postać Weasleya, to swego rodzaju podpowiedź podświadomości, bo wiadomo, jak wrogie były stosunki między Malfoyami a Weasleyam. Zobaczymy ;)
Oczywiście i tak będę czekać na kolejną odsłonę, mając nadzieję, że pojawi się nieco szybciej niż ta, ale tak czy owak, w tej chwili najbardziej niecierpliwie wypatruję epilogu SI :)
Pozdrawiam ciepło, życzę weny i czasu.
Margot
Ciężko jest wrócić do pisania po tak długim odstępie czasu, dlatego cieszę się, że powstał ten rozdział. W pierwotnej wersji miał wyglądać zupełnie inaczej, ale niestety wena bawiła się ze mną w kotka i myszkę i nie udało się spisać mojego pomysłu. Wiem, że ten rozdział nie jest idealny, bo sama czuję, że brakuje tego "czegoś". Miło mi, że doceniasz Muzyczną misję :) Nawet nie wiesz jak bardzo mnie to cieszy.
UsuńSen miał być zaskoczeniem i widać, że się udało :D Fragmenty z książką i pasażerami wpadły mi do głowy przez przypadek ;) Wiem, że może się wydawać, że usilnie próbuję wprowadzać do historii dzieci. Wierz mi, to nie było zamierzone. To, że w pierwszym i drugim rozdziale pojawia się dziecko, to istny przypadek. Tommy odegra znaczącą rolę w historii i dlatego pojawił się w drugim rozdziale.
Nawet nie wiesz jak ciężko pisało mi się fragment opisujący ich spotkanie. Nie mogłam dobrać słów, a na dodatek sceny w hotelu w ogóle mi się nie kleiły. Dwa dni siedziałam i dumałam nad tą częścią :/ Mogę obiecać, że kolejny rozdział Cię nie zawiedzie :) Jeśli chodzi o zemstę, to wszystko wyjaśni się w kolejnych rozdziałach.
Zapewne kolejny rozdział pojawi się szybciej. Mogę to zagwarantować ;) Epilog SI niedługo będzie tłumaczony :)
Dziękuję i pozdrawiam :)
Bardzo fajny rozdział, jestem ciekawa jak rozwinie się dalej! Troszkę błędów było, ale nie przejmuj się tym najlepszym się zdarza :) jestem ciekawa dalszej akcji więc dodaje Cię do obserwowanych i proszę o informowanie mnie na moim blogu o dodaniu nowego rozdziału z chęcią przeczytam i zostawię Ci jakiś komentarz. A tymczasem zapraszam do siebie gdzie możesz przeczytać historię o Draco i Ginny :p
OdpowiedzUsuńhttp://utrata-pamieci.blogspot.com/ (tu także informuj o nowych rozdziałach) a jeżeli potrzebowałabyś bety to również możesz się zgłosić do mnie :)
pozdrawiam i życzę weny,
Marna
Dziękuję za komentarz ;) Fajnie, że rozdział Ci się podoba. Oczywiście będę informować. Może kiedyś przeczytam, chociaż nie przepadam za tym pairingiem. Dzięki za propozycję, ale mam już betę :)
UsuńPozdrawiam
Świetny rozdział, z niecierpliwością oczekuję kolejnego :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać, co będzie działo się na tych wakacjach!
Pozdrawiam, Malfoy'owa
http://lost-memories-dramione.blogspot.com/
Dziękuję :) przewiduję, że trzeci rozdział będzie już niedługo ;)
UsuńPozdrawiam
Zdecydowanie kupuje!
OdpowiedzUsuńSzukałam nowego dramione, które by mnie zaciekawiło i o to jest! Cieszę się, że zaczynasz nową historię, która już od początku wzbudza we mnie szereg emocji.
I oczywiście widzę moich ulubieńców którzy już na samym początku muszą skakać sobie do oczu.
Coś mi mówi że to spotkanie nie było przypadkowe i będzie ich trochę więcej!
Dodaje do Obserwowanych by na bieżąco śledzić Twoje opowiadanie. W końcu coś co lubię i idealne dla mnie <3
czekam na next!
[www.pokochac-lotra.blogspot.com]
Dziękuję za komentarz. Mam nadzieję, że zostaniesz tu do końca ;)
UsuńMożliwe, że w listopadzie pojawi się kolejny rozdział, ale nie wiem dokładnie kiedy.
Pozdrawiam
Pisałam Ci już na Twoim blogu z tłumaczeniami, że czekam na kolejny odcinek tego opowiadania, ale nie zaszkodzi, kiedy skomentuję tutaj ^^
OdpowiedzUsuńPomysł ze snem do mnie przemawia. Ciekawe, czy wizja zawierała w sobie ziarnko prawdy i faktycznie Weasley maczał w tym palce. Intryguje mnie to, co takiego mogło stać się z Pansy? Dlaczego trafiła do Munga? Pewnie kiedyś poznamy na to pytanie odpowiedź. :)
Fajnie, że skupiłaś się na Draco. To, ze zainteresował się losem chłopca było urocze i takie nie w jego stylu. Malfoy od zawsze kojarzył mi się z kimś, kto dba tylko o swoje interesy, mimo wszystko go uwielbiam.^^
Pierwsze spotkanie Hermiony i Dracona mamy już za sobą... Ciekawe, jak będą wyglądały kolejne, bo to nie należało do najprzyjemniejszych xd
Wróć do nas szybko z ciągiem dalszym, bo choć ta historia ma dopiero dwa rozdziały, to już zdążyłam się w nią wciągnąć. Piszesz bardzo zgrabnie, a i sam pomysł na opowiadanie do mnie przemawia. :)
Pozdrawiam! :)
PS. Zapraszam do siebie, dopiero zaczynam z dramione, może Ci się spodoba
demonsinsideme-dramione.blogspot.com
Sny podobno czasem się sprawdzają, ale nikt tak naprawdę nie wie, czy sen Dracona może się spełnić. No dobra, ja wiem :D Sytuacja Pansy za jakiś czas się wyjaśni ;)
UsuńChciałam przedstawić jego wersję "wydarzeń". Kolejny rozdział będzie przedstawiał historię z perspektywy Hermiony.
To spotkanie nie było zbyt miłe, ale oczywiście jeszcze się zobaczą.
Trzeci rozdział właśnie jest w trakcie pisania, więc myślę, że niedługo się ukaże :)
Pozdrawiam
Jestem!
OdpowiedzUsuńI dalej nie wierze, że wcześniej nie skomentowałam...
No nic!
Świetny rozdział, ale dopiero drugi, coś czuje, że im dalszy rozdział tym ciekawiej.
Spotkanie Hermiony i Draco piąteczka!
Podoba mi się.
Pozdrawiam,
Re(Beca)
Dziękuję za komentarz :) Oj tak, to dopiero początek akcji. 3 rozdział jest w trakcie sprawdzania :)
UsuńPozdrawiam